Dodałam - niemożliwe! Nie jest do końca do pracowane, pisane dawno i wogóle chyba mi nie wyszło do końca! Ale cóż stwierdziłam że muszę coś dodać!
__________________________________________________
Siedziałam sobie przy biurku suchając muzyki i odrabiając jakieś zadanie z matematyki. Nagle usłyszałam pukanie i automatycznie zdjęłam słuchawki.
-Proszę-rzekłam
To byli moi rodzice. Weszli do mojego pokoju i usiedli obok na łóżku.
-Musimy z tobą porozmawiać!-rzekł oschle tata
-Tak słucham was - odrzekłam
-Więc nie wiem jak ci to powiedzieć... i -jąkała się mama
-No wydusisz to z siebie?-spytałam
-Masz raka!-wydusił z siebie tata
-Żartujecie sobie?-zapytałam z niedowierzaniem
-Nie kochanie-powiedziała mama i zaczęła płakać
Podeszłam do niej i ją przytuliłam.
-Wszystko będzie dobrze!-pocieszałam
-Nie nie będzie zostało Ci kilka miesięcy życia!
Gdy to usłyszałam doznałam szoku. Gdy się uspokoiłam spytałam:
-Co? Jak to? Długo wiedzieliście?
-Nie dowiedzieliśmy się nie dawno, przykro mi córciu-powiedział tato i przytulił się do mnie i do mamy
Nie mogłam uwierzyć w to co się właśnie wydarzyło. To jakiś koszmar i za chwilę się obudzę! Niestety to nie był sen! Następnego dnia poszłam do szkoły jakby nic się nie stało.
Opowiedziałam o wszystkim mojej przyjaciółce i paru innym. Nie mogły w to uwierzyć. Płakały. Za parę dni mam jechać do hospicjum. I tam już być do końca moich dni.
Następne w dni szkole były jak pożegnanie.
*Kilka dni później
Więc jestem w drodze do ośrodka. To straszne że już za parę tygodni mnie już nie będzie na tym świecie. Nie rozumiem tego dlaczego zamiast ostatnie chwile spędzić z najbliższymi to ja będę siedzieć w ośrodku. No ale jak tam musi być. Pielęgniarka przywitała mnie i rodziców po czym zaprowadziła do pokoju. Ten ośrodek nie wyglądał na taki w którym ludzie umierają wręcz przeciwnie! Porozmawiałam jeszcze chwilę z rodzicami po czym musieli już iść. Mnie nie chciało się jeszcze spać więc postanowiłam sobie pochodzić po korytarzu. Ledwo co wyszłam z pokoju gdy zaczępiła mnie jakaś dziewczyna.
-Hej jestem Perrie a ty?
-T.I. - uśmiechnęłam się lekko
-Jesteś tu nowa?
-Tak.
-Więc jeśli chcesz to oprowadzę cię po ośrodku pokażę co i jak zapoznam cię ze wszystkimi
-Nie dziękuje-nie miałam ochoty na żadne zwiedzanie, jedyne o czym myślałam to o tym że umrę
-Co ty taka jakaś nie w humorze
-Dziwi cię to?! Niedługo umrę!
-Słuchaj mnie uważnie! Nie wolno się nigdy poddawać a ty co już się poddałaś! Wiesz co zastanów się nad sobą! Nie możesz odpychać każdego!
-Ale...-nie dokończyłam bo dziewczyna odeszła
Wróciłam do pokoju siadłam na parapecie i rozmyślałam.
Może ona ma rację, może nie powinnam się poddawać. Przecież ja nie jestem taka ja zawsze walczyłam. Gdy upadłam, wstawałam z podniesioną głową i szłam dalej. A teraz od tak się poddaje. Ma rację! Powinnam ją przeprosić nie powinnam była jej tak potraktować, ona chciała być tylko miła! Pójdę i ją przeprosze. Jak pomyślałam tak zrobiłam. Znalazłam ją dość szybko. Siedziała na parapecie w korytarzu. Podeszłam do niej bliżej.
-Przepraszam!-powiedziałam
-Nie masz za co! Ja cię dobrze rozumiem, sama taka byłam jak się dowiedziałam o chorobie to byłam pewna że umrę i zwątpiłam we wszystko i wszystkich. Lecz poznałam chłopaka który mi uświadomił że nigdy ale to nigdy nie wolno się poddawać!
-I ma rację! Jeśli propozycja nadal aktualna to...
-Jasne! Chodźmy!
Perrie jest naprawdę świetną i mądrą dziewczyną! Nie spodziewałam się że tak dobrze będę się z nią dogadywała. Oprowadziła mnie po prawie całym ośrodku. I zapoznała tak mi się wydaje że ze wszystkimi. Okazało się że mieszkamy na przeciwko siebie. Gdy już miałyśmy się rozstawać do Perrie zadzwonił telefon.
-Zaczekaj chwileczkę okej!-machnęła ręką
Machnęłam głową na zgodę. Per odeszła parę metrów ode mnie. Po dłuższej chwili wróciła.
-Miałabyś ochotę poznać mojego chłopaka, za chwilę przyjdzie!
-No nie wiem, pewnie chcecie zostać sami!
-E no coś ty, wpadną jeszcze moi przyjaciele
-No to dobra
-Więc teraz zapraszam cię do mnie poczekamy na nich ok
-Ok
Poszłyśmy do niej i rozmawiałyśmy o nas o chorobie. Dowiedziałam się że Per dowiedziała się o raku pare lat temu. I ciągle walczy jak na razie jej się to udaje! Naszą rozmowe przerwało pukanie do drzwi.
Blondynka podbiegła do drzwi i otworzyła, w drzwiach jak się domyślam z jej opowieści stoi Zayn! Trzymał on piękny bukiet czerwonych róż. To było piękne, taki chłopak to skarb. Gdy już skończyli swoje czułości Perrie wpuściła Zayn'a do środka.
-Więc to jest Zayn a to jest T.I.
Zayn przywitał się ze mną i usiadł koło mnie.
-A gdzie reszta?-spytała Per
-A zaraz przyjdą!-uśmiechnął się chłopak
Zaczęliśmy rozmawiać, Zayn był naprawdę fajny. Nagle do pokoju jak do obory wpadli jak się domyślam reszta przyjaciół Perrie.
-Boże chłopcy nie umiecie wejść po ludzku!-krzykneła jak się domyślam z opowieści Perrie Danielle
Chłopcy spojrzeli na nią i wywrócili oczami. Wyglądało to przekomicznie.
-No więc poznajcie moją koleżankę!-odparła Per
-T.I. to jest Danielle,Eleanor, Harry, Louis, Liam i Niall którego nie ma!
-A zaraz przyjdzie poszedł na stołówkę!
-Oczywiście-rzekł Louis wszyscy się zaśmiali
-No więc poznajcie T.I.!
-Siemka :D - powiedział witając się ze mną Harry
Następnie El, Dan, Zayn i Liam.
Zaczęli rozmawiać, było bardzo miło. Czułam sie bardzo swobodnie w tym towarzystwie co było dziwne bo co dopiero ich poznałam. Louis nie no on jest świetny. Oni traktowali mnie jak swoją dobrą przyjaciółkę. Nagle do pokoju wszedł Niall.
-Siemka wróciłem!
-No wreście myślałem że utknąłeś!
-haha bardzo śmieszne!
Wszyscy zaczęli się śmiać. Ja też ponieważ jak mi opowiedzieli ile on je! To WOW!
Udawał obrażonego ale po chwili sam zaczął się śmiać. Rozglądał się po pokoju gdy jego wzrok padł na mnie.
-A no właśnie poznaj T.I.!-krzyknął Harry
Podszedł do mnie i podał ręke po czym promiennie się uśmiechnął. Podałam mu rękę
-Jestem Niall!
W brzuchu miałam motylki. Nigdy czegoś takiego nie czułam. To było nie samowite. Patrzyłam mu się w oczy a świat dookoła jakby stanął.
Niall puścił moją dłoń i usiadł na przeciwko mnie. Wszyscy rozmawiali a ja zerkałam na niego, czasami mnie przyłapał jak na niego spoglądałam ale on też co chwilę na mnie spoglądał. Słuchałam rozmowy reszty i śmiałam się, czasami udzielałam się. Gdy nagle chciałam zerknąć na Nialla, a on akurat zrobił to samo i nasze oczy powtórnie się spotkały. Świat dla mnie znów stanął. Patrzyliśmy sobie w oczy i nie mogliśmy się oderwać!
-Halo! Ziemia!-krzyknęła Perrie
Oderwałam się od oczu Nialla i spojrzałam na osobe która krzyczała mi do ucha.
-No co?-spytałam
-Zakochana!
-Co?
-No właśnie Niall! Co?-spytał Louis
Wszystkie oczy skierowane na mnie skierowały się na Niall'a.
-Ale o co chodzi?
-Nie udawaj!
Od tak spojrzałam na zegarek i ujrzałam dobrze po 22.
-Kurczę muszę iść!
-Ale cooo tak szybko-zajęczeli
-Przecież dopiero...o żesz my też musimy się zbierać!-rzekł zaskoczony Liam
Wszyscy się pożegnaliśmy i rozstaliśmy się. Niall dał mi jakąś karteczkę. Poszłam do pokoju. Ledwo co się położyłam na łóżku gdy bez pukania wpadła do pokoju Perrie. Zaczęła wypytywać o Niall'a. Stwierdziła że ja i Nialler jesteśmy dla siebie stworzeni, że Niall zostanie moim mężem oraz że będziemy mieć trójkę dzieci. Ale Ona ma bujną wyobraźnię! Więc gdy już dowiedziała się prawie wszystkiego wyszła. Przypomniałam sobie o kartce którą dał mi Niall, jak się spodziewałam to jego numer. Chwilę się zastanawiałam czy zadzwonić i wogóle ale w końcu się zdecydowałam. Pierwszy sygnał, drugi...
-Słucham-usłyszałam
-To ja T.I. dałeś mi swój numer. Pamiętasz?
-Jasne, czekałem aż zadzwonisz!
OMG *.* Czekał aż zadzwonie!
Zaczęliśmy rozmawiać o wszystkim i o niczym, nie spodziewałam się że tak dobrze będzie mi się z nim gadać. Niall to świetny chłopak! Coś czuję że się w nim zakochałam! Wszyscy łącznie z Niallerem przychodzili w odwiedziny do Per i do mnie. Naprawdę się z nimi zaprzyjaźniłam. Oczywiście w odwiedziny wpadały również moje kumpele, które również ich polubiły. Zawsze po powrocie do domu Niall dzwonił do mnie. Potrafiliśmy gadać godzinami.
*Parę dni później
Siedzieliśmy wszyscy jak zwykle u Perrie i rozmawialiśmy, śmialiśmy się. Gdy nagle wszyscy po kolei zaczęli wychodzić. Najpier Danielle z Liamem, później Zayn z Perrie, Harry oraz El z Lou! I takim oto sposobem zostałam sama z Niall'em.
-Wszyscy nagle musieli gdzieś iść! O co chodzi?-spojrzałam na Niall'a
-Nie mam pojęcia!
-Ta jasne
-No poprosiłem ich o to, bo chciałem z tobą porozmawiać-uśmiechnął się niewinnie
-Ok więc o czym chciałeś pogadać-uśmiechnęłam się
-No bo tak się złożyło że... no wiesz-jąkał się chyba z 5 minut
-Powiesz?!-uniosłam wzrok
-No zakochałem się -uśmiechnął się niewinnie
-Kto to znam ją?-zażartowałam
-Nie żartuj sobie, dobrze wiesz kto to!
-Tak się składa że ja też się w kimś zakochałam
-Znam go?
-Nialler!
-No co?
-Bardzo śmieszne!
-Wiem!
-Głupek
Niall uśmiechnął się po czym przysunął się bliżej mnie. Objął moją twarz i pocałował. Odwzajemniłam pocałunek. To było niesamowite! Pewnie trwalibyśmy tak długo gdyby nie to że ktoś wpadł do pokoju.
-Uuups przepraszam!-rzekł Harry
-Nic się nie stało Harry!
-I co jesteście już parą?
-No niewiem?-spojrzał na mnie
-Jasne!
-O to super, idę powiadomić innych
-Harry... - nie zdążyłam nic powiedzieć bo Harry wypadł z pokoju jak poparzony
-Nie wiedziałem że jesteśmy parą!
-A co nie chcesz
-Nie no jasne że chcę!
-Może pójdziemy stąd! Bo jak nas dopadną to wiesz co będzie
-Wiem dobry pomysł
-To może do mnie Co?
-Jasne
Poszliśmy do mnie i zamknęłam drzwi tak dla bezpieczeństwa. Rozmawialiśmy do późnych godzin. Dziwne było to że nikt nam nie przerywał.
*tydzień później
Nasza miłość kwitła... Niall został na noc iż znów rozmawialiśmy do późnych godzin. Rano obudziłam się w łóżku z Niallem. Obejmował mnie w pasie. Chciałam wstać tak aby go nie obudzić. Niestety gdy już miałam wstać z łóżka Nialler chwycił mnie za rękę i przyciągnął do siebie oraz pocałował
-Moja dziewczyna, ładnie to brzmi
-Wiesz ze nie powinnieneś tu zostać!
-Wiem ale co tam!
-Wiesz nie chcę mieć problemów
-Nie będziesz miała
-Mam nadzieje mój chłopaku haha
Wstałam i poszłam do łazienki. Wziełam szybki prysznic i wyszłam. Nialler leżał na łóżku i oglądał TV.
-Mam pomysł
-Jaki?
-Spędzmy razem cały dzień, i taak nie masz żadnych planów nie?
-Nie mam, nie mam co mi zależy i tak niedługo umrę
-Nie mów tak
-Ale to prawda
-Poddałaś się?!
-Nie ale Niall jesteś ze mną z litości...
-Co?! Nie nie jestem z tobą dla litości! Jak ty możesz tak mówić
-Proszę Cię myślisz że tego nie widzę, obchodzisz się ze mną jak z jajkiem
-Czy ty na serio sądzisz że jestem z tobą z litości?
-Już nie wiem
-Nie wiesz! Naprawdę nie widzisz tego że ja cię kocham!
-Co?
-Kocham Cię i troszczę się o Ciebie! Myślisz że tego nie wiem że możesz w każdej chwili umrzeć, że mogę cię stracić! Bezpowrotnie! Myślisz że tego nie wiem! Ale wierzę i jestem przy tobie najczęściej jak to możliwe bo cię Kocham!
-Niall...Ja Przepraszam!
-Już dobrze ale nie mów tak! Życie ma sens bo mamy siebie!
-Wiesz nigdy dotąd mi nie powiedziałeś że mnie kochasz! Ja Ciebie też!
Pocałowałam go! Jego ręce zaczęły błądzić po moim ciele... Chciałam spędzić ten pierwszy raz z kimś kogo kocham! Niall był dla mnie całym światem kochałam go jak nikogo innego dlatego zdecydowałam się na to. Było cudownie on on był taki delikatny! Kocham Go <3 Teraz wiem że to ten jedyny! Niall na noc wrócił do siebie. Następnego dnia chciałam wstać z łóżka ale upadłam. Zasłabłam.
Pov's Perrie
Szłam jak zwykle do T.I. Zapukałam ale nikt nie odpowiadał. Chwyciłam za klamkę i zobaczyłam leżącą na podłodze T.I. Wystraszyłam się i zaczęłam płakać. Zawołałam lekarza. Lekarze przybiegli i zabrali ją gdzieś. Poszłam do siebie do pokoju i modliłam się aby z T.I. było dobrze. Płakałam! Bałam się. Do pokoju weszli moji przyjaciele. Gdy zobaczyli mnie całą zapłakaną natychmiast do mnie podbieli. Zayn zaczął mnie przytulać.
-Co się stało?
-T.I...
-C-Co z T.I.-spytała drżącym głosem Danielle
-Co znią?!-krzyknął Harry
-Ona...
Nie zdążyłam dokończyć gdyż do pokoju wpadł Niall!
-Siema...Co się stało?!
-T.I.
-Co znią? Gdzie ona jest?-jego oczy momentalnie się zaszkliły
-Ona...
-No mów!-krzyknął Niall -Czy ona...
-Nie ona zasłabła jej stan jest ciężki?!
-Boże to prze ze mnie!
-Jak to?
-Gdzie ona jest?!
-Wiesz gdzie jest...
Pov's Niall
A jeśli ona... Nie niewolno mi tak myśleć! Szłem i bałem się usłyszeć najgorszego! . Bałem się o nią! Zrozumiałem jak bardzo ją kocham.
Doszedłem do tego miejsca, akurat wychodził z niego lekarz.
-Przeprasza, co z T.I.
-T.I. jest lepiej, jej organizm jest bardzo silny!
-Czy mógłbym ją odwiedzić. Błagam! To dla mnie bardzo ważne!
-Prazykro mi.
-Proszę! Ja ją kocham! Muszę ją zobaczyć!
-No... no dobra zrobie ten wyjątek!
-Dziękuje
Dali mi jakiś fartuch i pozwolili wejść. Gdy szedłem korytarzem, aż mi się płakać chciało gdy widziałem tych wszystkich ludzi. Dotarłem do pokoju w którym znajdowała się T.I.
Pov's T.I.
Śniłam o tym wszystkim o czym opowiadała mi Perrie. O moim przyszłym mężu, dzieciach, pięknym domie, psie. Ogólnie o rodzinie. To było naprawdę piękne. Obudziłam się gdy coś ścisneło mi rękę. Otworzyłam oczy, światło mnie trochę oślepiło. Gdy już mniej więcej coś widziałam zauważyłam Niall'a. Płaczącego Niall'a.Sama zaczęłam płakać.
-Niall nie płacz
-Obudziłaś się! Dzięki Bogu! Tak się bałem że cię stracę, to niesamowite tak krótko cię znam a nie mogę żyć bez ciebie! Kocham Cię-zaczął mnie całować i przytulać
-Też Cię Kocham! Proszę nie płacz!
-Dobrze ale ty też przestań
Wyszłam z tego, moja miłość do niego jest jak uzdrowienie! Dzięki niemu wciąż żyje i mam się dobrze. Niall oświadczył mi się. Po tygodniu wzieliśmy ślub. Lekarze nie mogli uwierzyć że jestem tak silna. Żyłam 2 miesiace dłużej niż powinnam. To były najwspanialsze chwile w moim życiu. Niall był taki kochany. Pewnego dbnia przed śmiercia postanowiłam że napisze list.
Kochany Niallerku!
Dzięki tobie zaczęłam żyć na nowo. Nauczyłeś mnie wielu rzeczy, ale najważniejszą z nich jest to że nauczyłeś mnie co to jest prawdziwa miłość! Proszę nie płacz jak odejdę. Pamiętaj zawsze będę przy tobie może nie ciałem ale duszą. Życzę ci abyś w przyszłości znalazł sobie kogoś kto pokocha cię równie mocno jak ja! Przekaż Perrie że była wspaniałą przyjaciółką, dzięki niej nauczyłam się aby się nie poddawać. Przekaż Danielle i Eleanor że są piękne i wspaniałe. Mam nadzieje że Harrold znajdzie sobie tę ukochaną która go postawi do pionu. Mam nadzieję że Liam w końcu poprosi Danielle o rękę! A Zayn będzie bardziej dbał o Perrie. Louis jest naprawdę wspaniałym człowiekiem. Mam nadzieję że zawsze będzie taki wesoły. Kocham Was wszystkich! Dziękuje Ci Niall za te wszystkie spędzone razem chwile, były one najlepsze w moim życiu. Pamiętaj że zawsze będę Cię kochać!
Twoja T.I.
Rok później
Pov's Niall
Dzisiaj minął rok od twojej śmierci. Nadal nie mogę się pogodzić z twoją śmiercią ale żyje dalej. Liam i Danielle w końcu się zaręczyli! El wyszła z choroby i jest szczęśliwa razem z Louis'em. Perrie i Zayn mają się dobrze i myślę że szykuje się następne wesele ale to się jeszcze okaże. A Harry chyba znalazł tę jedyną, nie zgadniesz kto to, twoja przyjaciółka Amy. Wszystko pięknie ładnie. Oprócz tego że cię z nami nie ma! Zawsze będę cię kochać <3
One Way Or Another...
9 kwietnia 2013
10 marca 2013
#13 Liam
Witajcie misiowie puszyści! Ten imagin również jest mojej koleżanki Kasi! A oto jej twitter-@QEarthQ
____________________________________________________
Emily jest osobą spokojną i nieśmiałą. Chodzi do 3 klasy gimnazjum ze swoimi bliższymi koleżankami: Karen, Jany i Alice. Trzymały się razem, chodziły na różne dyskoteki i poza nią. Gdy zbliżał się koniec roku wszystkie miały wybrać się do jednej szkoły. W dniu zakończenia roku szkolnego pożegnały się ze swoją klasą oraz nauczycielami. W wakacje przyjeżdżały do siebie nawzajem. Robiły różne ogniska, chodziły chodziły na dyskoteki, robiły wycieczki rowerowe. Spotykały się niemalże codziennie.
*2 miesiące później
Zbliżał się dzień rozpoczęcia roku szkolnego. Okazało się że Emily i Alice chodzą do jednej szkoły i klasy z kuzynką Alice-Rebeką. Natomiast Karen i Janny chodziły do jednej szkoły lecz do innych klas. Wszystko było dobrze dopóki Emily zaczęła opuszczać się w nauce. Rebeka i Alice wyśmiewały się z Emily z tego powodu, że była zagrożona z paru przedmiotów. Emily chodziła smutna i to doprowadziło do tego że prawie cała klasa się z niej śmiała. Musiała to jednak wytrzymać do końca roku szkolnego. Gdy była uroczystość roku szkolnego wszyscy trzymali się ze sobą tylko Emily stała sama. W głębi serca cieszyła się, że w końcu nie będzie musiała chodzić z tymi osobami do klasy. Postanowiła, że przepisze się do innej szkoły. W nowej szkole wszyscy ją zaakceptowali. Miała mnóstwo koleżanek i kolegów. Była szczęśliwa z tego powodu. Pewnego dnia na przerwie 15 minutowej podszedł do niej chłopak. Wysoki brunet o niebieskich oczach.
-Cześć. Nazywam się Liam.
-Czeeść-odpowiedziała zdziwiona dziewczyna - Jestem Emily miło mi.
I tak rozpoczęła się ich rozmowa. Spotykali się w jednym miejscu i rozmawiali o różnych rzeczach. Emily była przeszczęśliwa. Któregoś dnia Liam powiedział:
-Czy zostaniesz moją dziewczyną?
-Ja...yyy tak, oczywiście, że tak-odpowiedziała zaskoczona
-Super
Od tamtego czasu byli ze sobą. Byli bardzo szczęśliwi!
____________________________________________________
Emily jest osobą spokojną i nieśmiałą. Chodzi do 3 klasy gimnazjum ze swoimi bliższymi koleżankami: Karen, Jany i Alice. Trzymały się razem, chodziły na różne dyskoteki i poza nią. Gdy zbliżał się koniec roku wszystkie miały wybrać się do jednej szkoły. W dniu zakończenia roku szkolnego pożegnały się ze swoją klasą oraz nauczycielami. W wakacje przyjeżdżały do siebie nawzajem. Robiły różne ogniska, chodziły chodziły na dyskoteki, robiły wycieczki rowerowe. Spotykały się niemalże codziennie.
*2 miesiące później
Zbliżał się dzień rozpoczęcia roku szkolnego. Okazało się że Emily i Alice chodzą do jednej szkoły i klasy z kuzynką Alice-Rebeką. Natomiast Karen i Janny chodziły do jednej szkoły lecz do innych klas. Wszystko było dobrze dopóki Emily zaczęła opuszczać się w nauce. Rebeka i Alice wyśmiewały się z Emily z tego powodu, że była zagrożona z paru przedmiotów. Emily chodziła smutna i to doprowadziło do tego że prawie cała klasa się z niej śmiała. Musiała to jednak wytrzymać do końca roku szkolnego. Gdy była uroczystość roku szkolnego wszyscy trzymali się ze sobą tylko Emily stała sama. W głębi serca cieszyła się, że w końcu nie będzie musiała chodzić z tymi osobami do klasy. Postanowiła, że przepisze się do innej szkoły. W nowej szkole wszyscy ją zaakceptowali. Miała mnóstwo koleżanek i kolegów. Była szczęśliwa z tego powodu. Pewnego dnia na przerwie 15 minutowej podszedł do niej chłopak. Wysoki brunet o niebieskich oczach.
-Cześć. Nazywam się Liam.
-Czeeść-odpowiedziała zdziwiona dziewczyna - Jestem Emily miło mi.
I tak rozpoczęła się ich rozmowa. Spotykali się w jednym miejscu i rozmawiali o różnych rzeczach. Emily była przeszczęśliwa. Któregoś dnia Liam powiedział:
-Czy zostaniesz moją dziewczyną?
-Ja...yyy tak, oczywiście, że tak-odpowiedziała zaskoczona
-Super
Od tamtego czasu byli ze sobą. Byli bardzo szczęśliwi!
2 marca 2013
#12 Niall
Witam was misiaki! <3 A to imagin mojej bliskiej koleżanki ! @QEarthQ ! <3
_______________________________________________________
Była sobie kiedyś dziewczyna o imieniu Juliet. Spotkała pewnego razu chłopaka o imieniu Brien. Po jakimś czasie zaczeli się spotykać. Wyjeżdzali na różne wycieczki, robili sobie mnóstwo zdjęć. Byli ze sobą rok. Pewnego dnia coś się między nimi popsuło. Juliet postanowiła to zakończyć.
-Brien przykro mi ale coś się między nami popsuło-powiedziała
-Ale jak to przecież...-odpowiedział chłopak drżącym głosem
-Wiem,że ciężko ci to przyznać, ale muszę to powiedzieć
-Czy to znaczy, że chcesz mnie zostawić
-Przykro mi to mówić, ale tak, z nami koniec
-Ale jak ty to sobie wyobrażasz? Co ja bez ciebie zrobię?
-Nie wiem co ty zrobisz. Ja wiem jedno nie chcę się już z tobą spotykać!
Spakowała swoje rzeczy i wyszła zostawiając klucze na stole.
~5 miesięcy później
Juliet postanowiła pójść z przyjaciółką Nicole do kina. W drodze do kina zaczepili ich jacyś faceci. Zaczeli się przystawiać do dziewczyn. W pewnej chwili jeden z nich wyciągnął nóż i chciał dźgnąć Nicole. Nagle pojawili się dwaj mężczyźni i stanęli w obronie dziewczyn. Jeden z napastników zranił jednego z nich i uciekli. Chłopak osunął się na ziemię. Kolega zranionego podbiegł do chłopaka. Dziewczyny stały jak wmurowane.
-Dźwońcie po pogotowie, szybko!-wykrzyczał kolega zranionego
Po paru minutach karetka przyjechała.
-Czyn on będzie żył?-zapytała zszokowana Juliet
-Nie wiem. Będziemy robić co z naszej mocy-opowiedział sanitariusz
-Do jakiego szpitala go wieziecie?-zapytał chłopak
Sanitariusz opowiedział i wsiadł do karetki. Juliet,Nicole i chłopak stali przez chwilę i patrzyli jak karetka znika w oddali.
W pewnym momencie:
-Nic wam nie jest?-zapytał chłopak
-Nie, oprócz tego, że nie mogę uwierzyć w to co się wydarzyło to wszystko ok-odpowiedziała Nicole
-Jestem Zayn, a mój kolega, którego zabrała karetka to Niall
-Ja jestem Nicole, a to jest Juliet
-Może was odprowadzę?-spytał Zayn
-Nie, mnie nie musisz odprowadzać. Musze się dostać do szpitala-oznajmiła zamyślona Juliet
-Ale dzisiaj cię nie wpuszczą do niego-powiedziała Nicole
~Następnego dnia w szpitalu
-Przepraszam, gdzie leży chłopak którego przywieziono wczoraj z napadu?-Juliet zapytała pielęgniarkę
-Sala numer 21-odpowiedział
Juliet weszła do sali i zobaczyła swojego obrońcę, leżącego na łóżku. Podeszła do niego i czuła jak łzy spływają jej po policzku. Podeszła do lekarza i zapytała
-Co z nim?
-Jego stan jest dobry. Teraz jest w śpiączce farmakologicznej. Stracił dużo krwi...-chciał jeszcze coś powiedzieć ale przerwała mu pielęgniarka.
-Doktorze potrzebujemy pana-powiedziała pielęgniarka
-Przepraszam cię moja droga ale muszę już iść
-Czy mogę z nim zostać?-spytała Juliet spoglądając na Niall'a
-Jasne-uśmiechnął się lekarz po czym wyszedł
Juliet przychodziła tak codziennie do Niall'a.
~Po dwóch miesiącach
Zmęczona Juliet zasnęła opierając głowę o rękę chłopaka.
Nagle Niall zaczął się wybudzać. Juliet obudziła się i zobaczyła że Niall powoli otwiera oczy. Zawowała lekarzy.
-Gdzie ja jestem?-spytał zaskoczony Niall
-Jesteś w szpitalu. Byłeś w śpiączce farmakologicznej-odpowiedział lekarz
-Co ja tu robię? Przez ile byłem w śpiączce?
-Zostałeś napadnięty! Przez 2 miesiące byłeś w śpiączce, muszę już iść-rzekł lekarz
Spojrzał na Juliet i spytał:
-Kim jesteś?
-Jestem Juliet. Uratowałeś mnie!
-Co? Jak to cię uratowałem? Opowiedz mi-poprosił
Juliet zaczęła opowiadać wszystko ze szczegółami.
Po miesiącu Niall mógł wyjść ze szpitala. Juliet, Nicole i Zayn pomogli mu wyjść. Nicole i Zayn zakochali się w sobie. Juliet pomagała Niallo'wi w rehabilitacji. Zakochała się w nim z wzajemnością. Pewnego wieczoru blondynek zaprosił Juliet na kolacje i tam się jej oświadczył. Pobrali się bardzo szybko. Mieli dwójkę wspaniałych dzieci- Amelię i Fabiana.
_______________________________________________________
Była sobie kiedyś dziewczyna o imieniu Juliet. Spotkała pewnego razu chłopaka o imieniu Brien. Po jakimś czasie zaczeli się spotykać. Wyjeżdzali na różne wycieczki, robili sobie mnóstwo zdjęć. Byli ze sobą rok. Pewnego dnia coś się między nimi popsuło. Juliet postanowiła to zakończyć.
-Brien przykro mi ale coś się między nami popsuło-powiedziała
-Ale jak to przecież...-odpowiedział chłopak drżącym głosem
-Wiem,że ciężko ci to przyznać, ale muszę to powiedzieć
-Czy to znaczy, że chcesz mnie zostawić
-Przykro mi to mówić, ale tak, z nami koniec
-Ale jak ty to sobie wyobrażasz? Co ja bez ciebie zrobię?
-Nie wiem co ty zrobisz. Ja wiem jedno nie chcę się już z tobą spotykać!
Spakowała swoje rzeczy i wyszła zostawiając klucze na stole.
~5 miesięcy później
Juliet postanowiła pójść z przyjaciółką Nicole do kina. W drodze do kina zaczepili ich jacyś faceci. Zaczeli się przystawiać do dziewczyn. W pewnej chwili jeden z nich wyciągnął nóż i chciał dźgnąć Nicole. Nagle pojawili się dwaj mężczyźni i stanęli w obronie dziewczyn. Jeden z napastników zranił jednego z nich i uciekli. Chłopak osunął się na ziemię. Kolega zranionego podbiegł do chłopaka. Dziewczyny stały jak wmurowane.
-Dźwońcie po pogotowie, szybko!-wykrzyczał kolega zranionego
Po paru minutach karetka przyjechała.
-Czyn on będzie żył?-zapytała zszokowana Juliet
-Nie wiem. Będziemy robić co z naszej mocy-opowiedział sanitariusz
-Do jakiego szpitala go wieziecie?-zapytał chłopak
Sanitariusz opowiedział i wsiadł do karetki. Juliet,Nicole i chłopak stali przez chwilę i patrzyli jak karetka znika w oddali.
W pewnym momencie:
-Nic wam nie jest?-zapytał chłopak
-Nie, oprócz tego, że nie mogę uwierzyć w to co się wydarzyło to wszystko ok-odpowiedziała Nicole
-Jestem Zayn, a mój kolega, którego zabrała karetka to Niall
-Ja jestem Nicole, a to jest Juliet
-Może was odprowadzę?-spytał Zayn
-Nie, mnie nie musisz odprowadzać. Musze się dostać do szpitala-oznajmiła zamyślona Juliet
-Ale dzisiaj cię nie wpuszczą do niego-powiedziała Nicole
~Następnego dnia w szpitalu
-Przepraszam, gdzie leży chłopak którego przywieziono wczoraj z napadu?-Juliet zapytała pielęgniarkę
-Sala numer 21-odpowiedział
Juliet weszła do sali i zobaczyła swojego obrońcę, leżącego na łóżku. Podeszła do niego i czuła jak łzy spływają jej po policzku. Podeszła do lekarza i zapytała
-Co z nim?
-Jego stan jest dobry. Teraz jest w śpiączce farmakologicznej. Stracił dużo krwi...-chciał jeszcze coś powiedzieć ale przerwała mu pielęgniarka.
-Doktorze potrzebujemy pana-powiedziała pielęgniarka
-Przepraszam cię moja droga ale muszę już iść
-Czy mogę z nim zostać?-spytała Juliet spoglądając na Niall'a
-Jasne-uśmiechnął się lekarz po czym wyszedł
Juliet przychodziła tak codziennie do Niall'a.
~Po dwóch miesiącach
Zmęczona Juliet zasnęła opierając głowę o rękę chłopaka.
Nagle Niall zaczął się wybudzać. Juliet obudziła się i zobaczyła że Niall powoli otwiera oczy. Zawowała lekarzy.
-Gdzie ja jestem?-spytał zaskoczony Niall
-Jesteś w szpitalu. Byłeś w śpiączce farmakologicznej-odpowiedział lekarz
-Co ja tu robię? Przez ile byłem w śpiączce?
-Zostałeś napadnięty! Przez 2 miesiące byłeś w śpiączce, muszę już iść-rzekł lekarz
Spojrzał na Juliet i spytał:
-Kim jesteś?
-Jestem Juliet. Uratowałeś mnie!
-Co? Jak to cię uratowałem? Opowiedz mi-poprosił
Juliet zaczęła opowiadać wszystko ze szczegółami.
Po miesiącu Niall mógł wyjść ze szpitala. Juliet, Nicole i Zayn pomogli mu wyjść. Nicole i Zayn zakochali się w sobie. Juliet pomagała Niallo'wi w rehabilitacji. Zakochała się w nim z wzajemnością. Pewnego wieczoru blondynek zaprosił Juliet na kolacje i tam się jej oświadczył. Pobrali się bardzo szybko. Mieli dwójkę wspaniałych dzieci- Amelię i Fabiana.
21 lutego 2013
#11 Harry
Wracaliśmy ze studia nagraniowego do domu, ja z Harrym a Zayn z Perrie, Niall, Lou i Liam z Danielle. Szliśmy, żartowaliśmy. Dookoła nas było pełno ochroniarzy. Nagle ni stąd ni z owąt pojawiło się mnóstwo fanek. Zaczeły nas otaczać i prosić chłopaków o autografy i zdjęcia. Ja z dziewczynami postanowiłyśmy że będziemy szły w stronę domu, poszedł z nami jeden ochroniarz. Chłopcy mieli za chwilę dojść. Postanowiłam że wstąpie na chwilę do sklepu po jakiś napój do domu. Odłączyłam się od dziewczyn i ochroniarza. Już miałam wejść do sklepu, gdy nagle jakaś dziewczyna złapała mnie za ramię.
-Słuchaj dziwko odczep sie od Harrego, bo jak nie to cię zabiję!
-Zostaw mnie!-krzyknełam i wyrwałam się z jej uścisku
-Mówiłam-odparła i wbiła jakiś ostry przedmiot w brzuch po czym uciekła.
Upadłam. Po chwili dobiegł do mnie ochroniarz oraz dziewczyny.
-Trzymaj się!-krzyczała Perrie
Po chwili podbiegli chłopcy. Widziałam w oczach tylko przerażenie Harrego który się na demną pochylał
-Kocham Cię! Słyszysz nie odchodz!-krzyczał.
Ogarnęła mnie tylko przerażającą ciemność. Obudziłam się w szpitalu, podobnież po dwóch dniach.
Ujrzałam Harrego siedzącego obok łóżka i trzymającego mnie za rękę. Nie miałam za dużo sił ale uścisnełam jego dłoń. Zaczął mnie całować jak nigdy, chłopcy po pół godzinie też zjawili się z dziewczynami. Gdy już czas odwiedziń się skończył wszyscy poszli do domu.
Już prawie zasypiałam, gdy ktoś złapał mnie za rękę.
-Mówiłam Ci abyś zostawiła go w spokoju, jeżeli dowiem sie jutro że nadal jesteście parą, to albo Harremu coś się stanie albo tobie!-wyszeptała mi te słowa na ucho i wyszła.
Byłam przerażona, nie mogłam wogóle spać. Z samego rana wpadł zadowolony Harry
-Hej kochanie!-uśmiechnął się. Chciał mnie pocałować lecz ja się odsunełam.
-Słuchaj! To nie ma sensu nasz związek!-wydłukałam
-Żartujesz sobie, Tak?-spytał
-Nie Harry-rzekłam
-Ale ja cie kocham!-krzyknął
-Alee ale ja ciebie nie, po tym co się zdarzyło zrozumiałam że ja nic do cb nie czuje, przykro mi-powiedziałam obojętnie chociaż w śroku byłam rozpaczona
-Mi też-odparł Harrol. Spojrzał na mnie po czym wyszedł z sali. Rozpłakałam się na dobre. Po około 2 godzinach w odwiedziły mnie dziewczyny. Chłopcy nie mogli przyjść ponieważ mieli próbę albo wywiad, sama nie wiem.
-Hej kochanie jak się masz?-powiedziała Perrie przytulając mnie. Po chwili to samo zrobiła Danielle i Eleanor.
-Już lepiej-rzekłam i przetarłam oczy.
Nagle do Danielle zadzwonił telefon.
-przepraszam na sekundkę to Liam odbiorę-powiedziała Danielle odbierając telefon.
Jak już skonczyła rozmowę podeszła do mnie
-Co się stało?- spytała trzymając mnie za dłoń
-Nic-uśmiechnełam się fałszywie
-Nie kłam, przecież widać że płakałaś-odparła Eleanor
-No bo zerwałam z Harrym-rzekłam, a pojedyńcza łza poleciała mi po poliku
-Czemu?-spytała zdziwiona Perrie
Opowiedziałam im o wszystkim. Poprosiłam aby nic nie mówiły Harremu ani chłopakom.
-Chyba żartujesz idż na policję!-krzykneła Perrie
-I tak jej nie znajdą, a Harremu może stać się krzywda albo i wam jeszcze coś zrobi-Danielle mnie mocno przytuliła
-Może i masz rację, ale przecież kochasz Harrego i to tak nie może sie skończyć!-odparła Eleanor
-Masz rację Eleanor-poparła ją Danielle
-Dziewczyny, proszę to moja decyzja uszanujcie ją, nie mówcie o tym nikomu-rzekłam po czym rozpłakałam się
-Dobrze-rzekła Eleanor, Perrie i Danielle pokiwały głową.
Po czym wszystkie mnie przytuliły. Pogadałyśmy jeszcze chwilę po czym musiały już iść.
Doktor miał mnie wypuścić za tydzień do domu. Chłopcy odwiedzali mnie prawie codziennie, dziewczyny też a Harry nie przyszedł ani razu.
Nie wiem co Harry im nagadał ale chłopcy nie mieli o nic pretensji, nie pytali się o nic.
W końcu wyszłam z tego szpitala. Zamieszkałam z Danielle. Bardzo mi pomagała. Pewnego dnia przyszły dziewczyny i bez mojej zgody zabrały mnie do domu chłopaków.
Gdy już weszłyśmy chłopaki siedzieli w salonie. Wstali i przywitali się. Harrego tam nie było. Nawet się troszkę ucieszyłam, nie chciałam go widzieć ponieważ dzięki przyjacielom trochę się pozbierałam, a jak bym go ujrzała załamałabym się. Myliłam się Harry zszedł do nas po 5 min. Nie spodziewał się mnie, ucieszył się troszkę na mój widok. Machnął krótkie cześć po czym usiadł na fotelu. Harry wyglądał jak wrak człowieka.
-Przepraszam muszę na chwilę iść się czegoś napić-rzuciłam i poszłam do kuchni
Za mną poszła Danielle
-Co się dzieje-spytała przytulając mnie
-Ja nie mogę, ja go wciąż kocham, chcę o nim zapomnieć a to że go widzę wcalę mi nie pomaga-powiedziała wtulając się w Danielle
-T.I. czas najwyższy iść na policję-rzuciła Danielle
W tym momencie wszedł Niall.
-Jaka policja-krzyknął zaskoczony blondynek
-Nie drzyj się-walnęła w ramie Niall'a Danielle
-Czemu płaczesz?-spytał skruszony spoglądając na mnie wtuloną w Danielle
-Danielle ja mam tego dość-wyszeptałam jej na ucho
-Powiecie mi o co chodzi, o Harre'go?-spytał Nialler
-Najwyższy czas kochanie, powiedz chociaż mu-szepneła Danielle
Otarłam łzy i odwróciłam się do Nialla.
-Dobrze, tylko nikomu nie mów-spojrzałam na niego a on machnął głową
-Więc, ta dziewczyny nie bez powodu mnie dzgneła tym nożem, zrobiła to ponieważ nie chciałam zostawić Harrego-powiedziałam
-Poważnie,i dlatego z nim zerwałaś! Wiesz jak czuje się Harry! Prawie nic nie je! -machnął ręką
-Kocham Go!-odparłam. Przytulił mnie
Wróciliśmy do salonu. Postanowiliśmy obejrzeć jakiś film. Wybierała Perrie oczywiście romantyczny. Zadzwonił dzwonek do drzwi. Otworzyć poszedł Liam. Przyniósł jakąś koperte zaadresowaną do mnie.
Poszłam z nią do kuchni i przeczytałam. "Nie jasno się wyraziłam, miałaś go zostawić a ty co idziesz do jego domu. Myślałam że jesteś mądrzejsza!"
Nie spodziewałam się takiego oborotu sprawy myślałam że da sobie spokój i mnie zostawi tak jak ja zostawiłam Harrego-myliłam się! Wybiegłam z kuchni i pobiegłam do łazienki. W łazience uświadomiłam sobie że nie wziełam listu. Zaczęłam płakać.
-Proszę otwórz-usłyszałam głos Harre'go
-Zostaw mnie ty niczego nie rozumiesz-odrzekłam przez łzy
-Rozumiem wszystko chciałaś mnie chronić, proszę otwórz-prosił
Po chwili otworzyłam mu. Harry od razu mnie przytulił.
-Przepraszam-wyszpetałam
-Kocham Cię! Nie rób tak więcej-odparł
-Ja ciebie też, boję się Harry co jeśli ona...-wydukałam
-Musimy zadzwonić na policję!-odrzekł
-Myślę że to dobry pomysł!-odparłam
Harry wpił się natarczywie w moje usta. Trwaliśmy tak przez chwilę. Gdy już skończyliśmy zeszliśmy na dół. Gdzie o dziwo była już policja. Opowiedziałam im o wszystkim.
Minął już miesiąc a jej wciąż nie znależli. Wogóle się nie odzywała. Dostaliśmy wszyscy więcej ochrony. A ja wciąż się bałam o życie ukochanego.
*tydzien później
Wybraliśmy się z Harrym do jego rodziców na obiad. Postanowiliśmy wrócić pieszo. Szliśmy razem z ochroniarzami gdy jakieś auto pędziło wprost na nas, w ostatniej chwili udało nam się uciec. Samochód uderzył w słupa. Kobieta prowadzącą auto zmarła na miejscu. Gdy ujarzałam tę kobietę zoorientowałam że to ta która mi groziła i chciała mnie zabić. Harry wogóle jej nie znał.
Wróciliśmy do domu, nikogo nie było w środku mieli dopiero wrócić za godzinę. Siedzieliśmy z Harrym na kanapie w salonie i przytulaliśmy się. Nagle wpadli nie spodziewanie przyjaciele.
-Nic wam nie jest-wleciał do salonu Niall przytulając nas
-Nic nam nie jest-rzekł Harry
-W końcu ten koszmar się skończył-powiedziałam po czym wszyscy razem przytuliliśmy się.
-Słuchaj dziwko odczep sie od Harrego, bo jak nie to cię zabiję!
-Zostaw mnie!-krzyknełam i wyrwałam się z jej uścisku
-Mówiłam-odparła i wbiła jakiś ostry przedmiot w brzuch po czym uciekła.
Upadłam. Po chwili dobiegł do mnie ochroniarz oraz dziewczyny.
-Trzymaj się!-krzyczała Perrie
Po chwili podbiegli chłopcy. Widziałam w oczach tylko przerażenie Harrego który się na demną pochylał
-Kocham Cię! Słyszysz nie odchodz!-krzyczał.
Ogarnęła mnie tylko przerażającą ciemność. Obudziłam się w szpitalu, podobnież po dwóch dniach.
Ujrzałam Harrego siedzącego obok łóżka i trzymającego mnie za rękę. Nie miałam za dużo sił ale uścisnełam jego dłoń. Zaczął mnie całować jak nigdy, chłopcy po pół godzinie też zjawili się z dziewczynami. Gdy już czas odwiedziń się skończył wszyscy poszli do domu.
Już prawie zasypiałam, gdy ktoś złapał mnie za rękę.
-Mówiłam Ci abyś zostawiła go w spokoju, jeżeli dowiem sie jutro że nadal jesteście parą, to albo Harremu coś się stanie albo tobie!-wyszeptała mi te słowa na ucho i wyszła.
Byłam przerażona, nie mogłam wogóle spać. Z samego rana wpadł zadowolony Harry
-Hej kochanie!-uśmiechnął się. Chciał mnie pocałować lecz ja się odsunełam.
-Słuchaj! To nie ma sensu nasz związek!-wydłukałam
-Żartujesz sobie, Tak?-spytał
-Nie Harry-rzekłam
-Ale ja cie kocham!-krzyknął
-Alee ale ja ciebie nie, po tym co się zdarzyło zrozumiałam że ja nic do cb nie czuje, przykro mi-powiedziałam obojętnie chociaż w śroku byłam rozpaczona
-Mi też-odparł Harrol. Spojrzał na mnie po czym wyszedł z sali. Rozpłakałam się na dobre. Po około 2 godzinach w odwiedziły mnie dziewczyny. Chłopcy nie mogli przyjść ponieważ mieli próbę albo wywiad, sama nie wiem.
-Hej kochanie jak się masz?-powiedziała Perrie przytulając mnie. Po chwili to samo zrobiła Danielle i Eleanor.
-Już lepiej-rzekłam i przetarłam oczy.
Nagle do Danielle zadzwonił telefon.
-przepraszam na sekundkę to Liam odbiorę-powiedziała Danielle odbierając telefon.
Jak już skonczyła rozmowę podeszła do mnie
-Co się stało?- spytała trzymając mnie za dłoń
-Nic-uśmiechnełam się fałszywie
-Nie kłam, przecież widać że płakałaś-odparła Eleanor
-No bo zerwałam z Harrym-rzekłam, a pojedyńcza łza poleciała mi po poliku
-Czemu?-spytała zdziwiona Perrie
Opowiedziałam im o wszystkim. Poprosiłam aby nic nie mówiły Harremu ani chłopakom.
-Chyba żartujesz idż na policję!-krzykneła Perrie
-I tak jej nie znajdą, a Harremu może stać się krzywda albo i wam jeszcze coś zrobi-Danielle mnie mocno przytuliła
-Może i masz rację, ale przecież kochasz Harrego i to tak nie może sie skończyć!-odparła Eleanor
-Masz rację Eleanor-poparła ją Danielle
-Dziewczyny, proszę to moja decyzja uszanujcie ją, nie mówcie o tym nikomu-rzekłam po czym rozpłakałam się
-Dobrze-rzekła Eleanor, Perrie i Danielle pokiwały głową.
Po czym wszystkie mnie przytuliły. Pogadałyśmy jeszcze chwilę po czym musiały już iść.
Doktor miał mnie wypuścić za tydzień do domu. Chłopcy odwiedzali mnie prawie codziennie, dziewczyny też a Harry nie przyszedł ani razu.
Nie wiem co Harry im nagadał ale chłopcy nie mieli o nic pretensji, nie pytali się o nic.
W końcu wyszłam z tego szpitala. Zamieszkałam z Danielle. Bardzo mi pomagała. Pewnego dnia przyszły dziewczyny i bez mojej zgody zabrały mnie do domu chłopaków.
Gdy już weszłyśmy chłopaki siedzieli w salonie. Wstali i przywitali się. Harrego tam nie było. Nawet się troszkę ucieszyłam, nie chciałam go widzieć ponieważ dzięki przyjacielom trochę się pozbierałam, a jak bym go ujrzała załamałabym się. Myliłam się Harry zszedł do nas po 5 min. Nie spodziewał się mnie, ucieszył się troszkę na mój widok. Machnął krótkie cześć po czym usiadł na fotelu. Harry wyglądał jak wrak człowieka.
-Przepraszam muszę na chwilę iść się czegoś napić-rzuciłam i poszłam do kuchni
Za mną poszła Danielle
-Co się dzieje-spytała przytulając mnie
-Ja nie mogę, ja go wciąż kocham, chcę o nim zapomnieć a to że go widzę wcalę mi nie pomaga-powiedziała wtulając się w Danielle
-T.I. czas najwyższy iść na policję-rzuciła Danielle
W tym momencie wszedł Niall.
-Jaka policja-krzyknął zaskoczony blondynek
-Nie drzyj się-walnęła w ramie Niall'a Danielle
-Czemu płaczesz?-spytał skruszony spoglądając na mnie wtuloną w Danielle
-Danielle ja mam tego dość-wyszeptałam jej na ucho
-Powiecie mi o co chodzi, o Harre'go?-spytał Nialler
-Najwyższy czas kochanie, powiedz chociaż mu-szepneła Danielle
Otarłam łzy i odwróciłam się do Nialla.
-Dobrze, tylko nikomu nie mów-spojrzałam na niego a on machnął głową
-Więc, ta dziewczyny nie bez powodu mnie dzgneła tym nożem, zrobiła to ponieważ nie chciałam zostawić Harrego-powiedziałam
-Poważnie,i dlatego z nim zerwałaś! Wiesz jak czuje się Harry! Prawie nic nie je! -machnął ręką
-Kocham Go!-odparłam. Przytulił mnie
Wróciliśmy do salonu. Postanowiliśmy obejrzeć jakiś film. Wybierała Perrie oczywiście romantyczny. Zadzwonił dzwonek do drzwi. Otworzyć poszedł Liam. Przyniósł jakąś koperte zaadresowaną do mnie.
Poszłam z nią do kuchni i przeczytałam. "Nie jasno się wyraziłam, miałaś go zostawić a ty co idziesz do jego domu. Myślałam że jesteś mądrzejsza!"
Nie spodziewałam się takiego oborotu sprawy myślałam że da sobie spokój i mnie zostawi tak jak ja zostawiłam Harrego-myliłam się! Wybiegłam z kuchni i pobiegłam do łazienki. W łazience uświadomiłam sobie że nie wziełam listu. Zaczęłam płakać.
-Proszę otwórz-usłyszałam głos Harre'go
-Zostaw mnie ty niczego nie rozumiesz-odrzekłam przez łzy
-Rozumiem wszystko chciałaś mnie chronić, proszę otwórz-prosił
Po chwili otworzyłam mu. Harry od razu mnie przytulił.
-Przepraszam-wyszpetałam
-Kocham Cię! Nie rób tak więcej-odparł
-Ja ciebie też, boję się Harry co jeśli ona...-wydukałam
-Musimy zadzwonić na policję!-odrzekł
-Myślę że to dobry pomysł!-odparłam
Harry wpił się natarczywie w moje usta. Trwaliśmy tak przez chwilę. Gdy już skończyliśmy zeszliśmy na dół. Gdzie o dziwo była już policja. Opowiedziałam im o wszystkim.
Minął już miesiąc a jej wciąż nie znależli. Wogóle się nie odzywała. Dostaliśmy wszyscy więcej ochrony. A ja wciąż się bałam o życie ukochanego.
*tydzien później
Wybraliśmy się z Harrym do jego rodziców na obiad. Postanowiliśmy wrócić pieszo. Szliśmy razem z ochroniarzami gdy jakieś auto pędziło wprost na nas, w ostatniej chwili udało nam się uciec. Samochód uderzył w słupa. Kobieta prowadzącą auto zmarła na miejscu. Gdy ujarzałam tę kobietę zoorientowałam że to ta która mi groziła i chciała mnie zabić. Harry wogóle jej nie znał.
Wróciliśmy do domu, nikogo nie było w środku mieli dopiero wrócić za godzinę. Siedzieliśmy z Harrym na kanapie w salonie i przytulaliśmy się. Nagle wpadli nie spodziewanie przyjaciele.
-Nic wam nie jest-wleciał do salonu Niall przytulając nas
-Nic nam nie jest-rzekł Harry
-W końcu ten koszmar się skończył-powiedziałam po czym wszyscy razem przytuliliśmy się.
14 lutego 2013
Przepraszam!
Ostatnio wogóle nie mam czasu! Wena też nie jest dla mnie łaskawa! Spróbuje coś dodać jutro czyli piątek! Ale to dopiero w godzinach wieczornych!Chciałam wam bardzo podziękowac za te ponad 500 wejść! Mam nadzieję że w prazyszłości będę lepiej pisać! A tak wogóle Szczęśliwych walentynek <3 A to mój tt- @Aqnieszkaaa <3 Zapraszam!
31 stycznia 2013
#10 Zayn
Od kilku lat fascynuje się motorami. Pokochołam je dzięki mojemu byłemu-Damonowi. Tak byłemu, Damon wyprowadził się 2 lata temu. Przez parę miesięcy utrzymywaliśmy kontakt ale stwierdziliśmy że to nie ma sensu. Odległość rozdziela ludzi i już. Widocznie nie byliśmy dla siebie przeznaczeni. Poznałam również ich przyjaciół Alexa, Johna i jego dziewczynę Ann, Paul i jego dziewczyna Kate, James'a i Viki. Poznałam jeszcze wielu fajnych ludzi ale z nimi zżyłam się najbardziej. Alex nie ma obecnie dziewczyny trzy lata temu zginęła w wypadku. Jechała na motorze i wjechała wprost pod tira... Miała na imię Nina. Alex już nie wsiada wogóle na motor od zdarzenia. Pomyślałam że może skoro nie używa już motoru to mi go będzie pożyczał, po długich błaganiach zgodził się. Nawet nieźle posługiwałam się motorem. Dlatego po pewnych czasie zaczęłam ścigać się w nielegalnych wyścigach.
Moja rodzina o niczym nie wiedziała. Gdyby się dowiedzieli już nigdy w życiu nie pozwolili mi nawet dotknąć motoru. Zawsze w piątek wieczorem były organizowane wyścigi. Tego dnia się nie ścigałam, przyjechałam ze znajomymi, Alex niestety nie mógł przybyć miał jakąś ważną sprawe. Blondynka o imieniu Amanda stanęła na lini startu. Nałożyli kaski Amanda machneła białą chustą i wszyscy ruszyli. To było piękne widowisko. Wygrał niejaki Zayn. Nigdy wcześniej go nie widziałam. Nie powiem przystojny. Nagle usłyszałam syreny. Wszyscy zaczęli się rozjeżdzać. Rozglądałam się dookoła, nie widziałam żadnego mojego kolegi wszyscy uciekli.
-Super, Alex by mnie nie zostawił-pomyślałam.
Nagle z tyłu podjechał jakiś chłopak
-Jedziesz-spytał
-Tak-odparłam i wsiadłam
To Zayn. Nie spodziewałam się go. Musiałam się zgodzić bo gdyby policija mnie złapała to byłby mój koniec. Po 15min jazdy w koncu stanął na poboczu. Znajdowaliśmy się w koło jakiegoś zajazdu.
-Dzięki, uratowałeś mi życie!-powiedziałam schodząc z motoru
-Nmzc, tak wogóle jestem Zayn-odparł stawiając motor na nóżce
-A ja T.I. , nowy jesteś?-spytałam siadając na jakimś pieńku
-No w sumie to tak, przeprowadziłem się niedawno, a ty pewnie przychodzisz poobserwować-rzekł siadając koło mnie
-Nie, jeźdzę tylko dzisiaj nie zbyt dobrze się czuje i nie brałam po prostu udziału-odrzekłam.
Zayn wybuchnął śmiechem.
-Ta dziewczyna na motorze nie rozśmieszaj mnie-chłopak prawie turlał się ze śmiechu po ziemi
-Serio to takie śmieszne, przekonasz się że cię jeszcze pokonam, a teraz byłabym wdzięczna gdybyś odwiózł mnie już-krzyknełam wkurzona
-Dobra, dobra tylko podaj adres i jedziemy.
Odwiózł mnie pod wskazany prze ze mnie adres. Zsiadłam z motocyklu.
-No to dzięki za wszystko-machnełam ręką i poszłam w stronę drzwi.
-Mam nadzieję że się jeszcze się spotkamy-powiedział po czym odjechał
Następny tydzień minął dość szybko. Cieszyłam się bo chciałam utrzeć chłopakowi nosa.
Jak zawsze w dzień wyścigu poszłam najpierw do Alexa. Który bez żadnego ale pożyczył mi motor. Tym razem Alex mógł na szczęscie jechac ze mną.
-Tylko uważaj na siebie-usłyszałam głos przyjaciela gdy wkładałam kask
-Będę uważać-odparłam siadając na motor
Mniemanego Zayn'a jeszcze nie widziałam. Zauważyłam go dopiero minute przed startem więc nawet nie miałam kiedy do niego zagadać. Domyślam się że Zayn nie ma pojęcia że to ja.
Blodni machneła jak zawsze szmatką. Wszyscy ruszyli łącznie ze mną. Zostawiłam wszystkich w tyle oprócz Zayna która jechał łeb w łeb ze mną. Było 10 m do mety przyśpieszyłam najbardziej jak to było możliwe. I wygrałam. Mina Zayn'a bezcenna gdy ujrzał mnie zdejmującą kask. Zaniemówił na dobre pare minut.Podeszłam do niego.
-I co głupio Ci teraz-powiedziałam z uśmieszkiem na twarzy
-No trochę-rzucił Zayn
-I dobrz-uśmiechnełam się przebiegle
Miałam odejść gdy ten złapał mnie za rękawe mojej kurtki i przyciągnął do siebie. Byliśmy bardzo blisko siebie.
-Umówisz się ze mną-spytał patrząc mi w oczy
-To nie działa na mnie nie nie umówie się z tobą-odparłam
-A to o ósmej...co nie umówisz się ze mną?-spytał zdziwiony
-Nie-wyrwałam się z jego uścisku i odeszłam
Jego mina była jeszcze lepsza niż wcześniejsza.
Wracałam od przyjaciółki do domu. Patrze a przed moim domem stoi Zayn. Nie wierzyłam.
-Co on tu robi! Mogłam nie podawać mu swojego adresu!-pomyślałam
...
-Boże Zayn co ty tu robisz? Jak cię moja mama zobaczy to po mnie-powiedziałam podchodząc do niego
-Już mnie nie ma tylko się zgódz!Proszę!-wykrzyczał Zayn
-Dobra już dobra, niech będzie! Tylko zamknij się!-odpowiedziałam
Zayn cieszył się jak małe dziecko. Spotykaliśmy się miesiąc, aż pewnego razu poprosił mnie o chodzenie. Zgodziłam się. Z czasem coraz bardziej zakochiwałam się w mulacie. Godzinami potrafiliśmy gadać o wszystkim i o niczym. Było mi z nim tak dobrze. Pewnego dnia poszliśmy na plażę. Siedzieliśmy nad brzegiem morza.
-Wiesz T.I. Kocham Cię!-powiedział wyjmując naszyjnik -To dla ciebie - dodał
-Jejku Dziękuje! Ja ciebie też!-namiętnie go pocałowałam, po chwili chłopak nałożył mi wisiorek na szyję
Zayn pierwszy raz wtedy wyznał mi miłość. Kochałam Go.
Zamieszkaliśmy razem po roku, rodzice bardzo się nie sprzeciwiali ponieważ po pierwsze byłam pełnoletnia a po drugie polubili Zayn'a, jego rodzice też byli bardzo fajni. Nadal nie wiedzieli o naszej pasji. Po paru tygodniach zaszłam w ciąże, nie planowałam tego najbardziej bałam się reakcji ukochanego. Ale o dziwo Zayn się ucieszył. Zatrzymaliśmy to dla siebie przynajmnie na razie.
Mieliśmy wybrać się na wyścigi.Ale ja nie poszłam ponieważ naprawdę kiepsko się czułam postanowiłam zostać w domu.
-Tylko się dzisiaj nie ścigaj, dobrze-powiedziałam kładąc się na sofie
-Dobrze dobrze, Kocham Cię-po tych słowach podszedł do mnie i pocałował
Gdy już Zayn wychodził krzyknełam
-Ja ciebie Też! - Zayn uśmiechnął i wyszedł
Zaczełam oglądać jakiś film romantyczny. W połowie przerwał mi dzownek komórki odebrałam.
-Słucham-powiedziałam do słuchawki
-T.I., Zayn...-to był Alex
-Co Zayn-spytałam trochę zdenerwowana niewiedząc co się dzieje
-Zayn, Zayn przyjedź do szpitala-wydukał i rozłączył się
Zayn w szpitalu, jak najszybciej mogłam dotarłam do szpitala. Na korytarzu czekał już na mnie przyjaciel.
-Co się dzieje , gdzie Zayn-spytałam załamanym głosem
-Miał wypadek, leży tam- wskazał mi salę
Weszłam ujrzałam Zayn'a, cały popodłączany pod różne aparatury. Był to przerażający widok.
Usiadłam koło niego i uścisnełam jego dłoń. Otworzył oczy i również uścisnął moją dłoń.
-Przepraszam, opiekuj się naszym dzieckiem,Alex obiecał że Ci pomoże-uścisnął bardziej moją dłoń
-Zayn nie żegnaj się razem wychowamy nasze dziecko, Kocham Cię!-krzyknełam
-Kocham Cię!-odparł resztkami sił. Pocałowałam Go! Aparatura zapipczała.
Lekarze zbiegli się, reanimowali go, ale niestety nie udało się go uratować.
Kochałam Zayna, jak nikogo nigdy. Załamałam się. Nigdy już nie wsiadłam na motor. Codziennie odwiedzałam Zayn'a na cmentarzu. Wspierał mnie Alex oraz rodzice. Po paru miesiącach urodziłam zdrowego synka nazwałam go Zayn po tatusiu. Alex bardzo pomagał w wychowaniu Zayn'a. Widać było że Alex mnie kocha, ja też go kochałam ale jako przyjaciela.Może kiedyś jeszcze jest na to za wcześnie.
Pewnego dnia poszłam z małym na grób Zayn'a.
Siadłam na ławeczce. Opowiadałam jak zawsze o naszym dziecku.
-Nikogo nie pokocham bardziej niż Ciebie!-pomyślałam po czym się rozpłakałam.
-Mamusiu nie placz-usłyszałam
-Dobrze kochanie-odparłam po czym mocno wtuliłam się w synka
Nie jednak myliłam się pokochałam kogoś bardziej- Naszego Synka!
----------------------------------------------------------------------------------------------
Wena bawi się ze mną w chowanego!
Moja rodzina o niczym nie wiedziała. Gdyby się dowiedzieli już nigdy w życiu nie pozwolili mi nawet dotknąć motoru. Zawsze w piątek wieczorem były organizowane wyścigi. Tego dnia się nie ścigałam, przyjechałam ze znajomymi, Alex niestety nie mógł przybyć miał jakąś ważną sprawe. Blondynka o imieniu Amanda stanęła na lini startu. Nałożyli kaski Amanda machneła białą chustą i wszyscy ruszyli. To było piękne widowisko. Wygrał niejaki Zayn. Nigdy wcześniej go nie widziałam. Nie powiem przystojny. Nagle usłyszałam syreny. Wszyscy zaczęli się rozjeżdzać. Rozglądałam się dookoła, nie widziałam żadnego mojego kolegi wszyscy uciekli.
-Super, Alex by mnie nie zostawił-pomyślałam.
Nagle z tyłu podjechał jakiś chłopak
-Jedziesz-spytał
-Tak-odparłam i wsiadłam
To Zayn. Nie spodziewałam się go. Musiałam się zgodzić bo gdyby policija mnie złapała to byłby mój koniec. Po 15min jazdy w koncu stanął na poboczu. Znajdowaliśmy się w koło jakiegoś zajazdu.
-Dzięki, uratowałeś mi życie!-powiedziałam schodząc z motoru
-Nmzc, tak wogóle jestem Zayn-odparł stawiając motor na nóżce
-A ja T.I. , nowy jesteś?-spytałam siadając na jakimś pieńku
-No w sumie to tak, przeprowadziłem się niedawno, a ty pewnie przychodzisz poobserwować-rzekł siadając koło mnie
-Nie, jeźdzę tylko dzisiaj nie zbyt dobrze się czuje i nie brałam po prostu udziału-odrzekłam.
Zayn wybuchnął śmiechem.
-Ta dziewczyna na motorze nie rozśmieszaj mnie-chłopak prawie turlał się ze śmiechu po ziemi
-Serio to takie śmieszne, przekonasz się że cię jeszcze pokonam, a teraz byłabym wdzięczna gdybyś odwiózł mnie już-krzyknełam wkurzona
-Dobra, dobra tylko podaj adres i jedziemy.
Odwiózł mnie pod wskazany prze ze mnie adres. Zsiadłam z motocyklu.
-No to dzięki za wszystko-machnełam ręką i poszłam w stronę drzwi.
-Mam nadzieję że się jeszcze się spotkamy-powiedział po czym odjechał
Następny tydzień minął dość szybko. Cieszyłam się bo chciałam utrzeć chłopakowi nosa.
Jak zawsze w dzień wyścigu poszłam najpierw do Alexa. Który bez żadnego ale pożyczył mi motor. Tym razem Alex mógł na szczęscie jechac ze mną.
-Tylko uważaj na siebie-usłyszałam głos przyjaciela gdy wkładałam kask
-Będę uważać-odparłam siadając na motor
Mniemanego Zayn'a jeszcze nie widziałam. Zauważyłam go dopiero minute przed startem więc nawet nie miałam kiedy do niego zagadać. Domyślam się że Zayn nie ma pojęcia że to ja.
Blodni machneła jak zawsze szmatką. Wszyscy ruszyli łącznie ze mną. Zostawiłam wszystkich w tyle oprócz Zayna która jechał łeb w łeb ze mną. Było 10 m do mety przyśpieszyłam najbardziej jak to było możliwe. I wygrałam. Mina Zayn'a bezcenna gdy ujrzał mnie zdejmującą kask. Zaniemówił na dobre pare minut.Podeszłam do niego.
-I co głupio Ci teraz-powiedziałam z uśmieszkiem na twarzy
-No trochę-rzucił Zayn
-I dobrz-uśmiechnełam się przebiegle
Miałam odejść gdy ten złapał mnie za rękawe mojej kurtki i przyciągnął do siebie. Byliśmy bardzo blisko siebie.
-Umówisz się ze mną-spytał patrząc mi w oczy
-To nie działa na mnie nie nie umówie się z tobą-odparłam
-A to o ósmej...co nie umówisz się ze mną?-spytał zdziwiony
-Nie-wyrwałam się z jego uścisku i odeszłam
Jego mina była jeszcze lepsza niż wcześniejsza.
Wracałam od przyjaciółki do domu. Patrze a przed moim domem stoi Zayn. Nie wierzyłam.
-Co on tu robi! Mogłam nie podawać mu swojego adresu!-pomyślałam
...
-Boże Zayn co ty tu robisz? Jak cię moja mama zobaczy to po mnie-powiedziałam podchodząc do niego
-Już mnie nie ma tylko się zgódz!Proszę!-wykrzyczał Zayn
-Dobra już dobra, niech będzie! Tylko zamknij się!-odpowiedziałam
Zayn cieszył się jak małe dziecko. Spotykaliśmy się miesiąc, aż pewnego razu poprosił mnie o chodzenie. Zgodziłam się. Z czasem coraz bardziej zakochiwałam się w mulacie. Godzinami potrafiliśmy gadać o wszystkim i o niczym. Było mi z nim tak dobrze. Pewnego dnia poszliśmy na plażę. Siedzieliśmy nad brzegiem morza.
-Wiesz T.I. Kocham Cię!-powiedział wyjmując naszyjnik -To dla ciebie - dodał
-Jejku Dziękuje! Ja ciebie też!-namiętnie go pocałowałam, po chwili chłopak nałożył mi wisiorek na szyję
Zayn pierwszy raz wtedy wyznał mi miłość. Kochałam Go.
Zamieszkaliśmy razem po roku, rodzice bardzo się nie sprzeciwiali ponieważ po pierwsze byłam pełnoletnia a po drugie polubili Zayn'a, jego rodzice też byli bardzo fajni. Nadal nie wiedzieli o naszej pasji. Po paru tygodniach zaszłam w ciąże, nie planowałam tego najbardziej bałam się reakcji ukochanego. Ale o dziwo Zayn się ucieszył. Zatrzymaliśmy to dla siebie przynajmnie na razie.
Mieliśmy wybrać się na wyścigi.Ale ja nie poszłam ponieważ naprawdę kiepsko się czułam postanowiłam zostać w domu.
-Tylko się dzisiaj nie ścigaj, dobrze-powiedziałam kładąc się na sofie
-Dobrze dobrze, Kocham Cię-po tych słowach podszedł do mnie i pocałował
Gdy już Zayn wychodził krzyknełam
-Ja ciebie Też! - Zayn uśmiechnął i wyszedł
Zaczełam oglądać jakiś film romantyczny. W połowie przerwał mi dzownek komórki odebrałam.
-Słucham-powiedziałam do słuchawki
-T.I., Zayn...-to był Alex
-Co Zayn-spytałam trochę zdenerwowana niewiedząc co się dzieje
-Zayn, Zayn przyjedź do szpitala-wydukał i rozłączył się
Zayn w szpitalu, jak najszybciej mogłam dotarłam do szpitala. Na korytarzu czekał już na mnie przyjaciel.
-Co się dzieje , gdzie Zayn-spytałam załamanym głosem
-Miał wypadek, leży tam- wskazał mi salę
Weszłam ujrzałam Zayn'a, cały popodłączany pod różne aparatury. Był to przerażający widok.
Usiadłam koło niego i uścisnełam jego dłoń. Otworzył oczy i również uścisnął moją dłoń.
-Przepraszam, opiekuj się naszym dzieckiem,Alex obiecał że Ci pomoże-uścisnął bardziej moją dłoń
-Zayn nie żegnaj się razem wychowamy nasze dziecko, Kocham Cię!-krzyknełam
-Kocham Cię!-odparł resztkami sił. Pocałowałam Go! Aparatura zapipczała.
Lekarze zbiegli się, reanimowali go, ale niestety nie udało się go uratować.
Kochałam Zayna, jak nikogo nigdy. Załamałam się. Nigdy już nie wsiadłam na motor. Codziennie odwiedzałam Zayn'a na cmentarzu. Wspierał mnie Alex oraz rodzice. Po paru miesiącach urodziłam zdrowego synka nazwałam go Zayn po tatusiu. Alex bardzo pomagał w wychowaniu Zayn'a. Widać było że Alex mnie kocha, ja też go kochałam ale jako przyjaciela.Może kiedyś jeszcze jest na to za wcześnie.
Pewnego dnia poszłam z małym na grób Zayn'a.
Siadłam na ławeczce. Opowiadałam jak zawsze o naszym dziecku.
-Nikogo nie pokocham bardziej niż Ciebie!-pomyślałam po czym się rozpłakałam.
-Mamusiu nie placz-usłyszałam
-Dobrze kochanie-odparłam po czym mocno wtuliłam się w synka
Nie jednak myliłam się pokochałam kogoś bardziej- Naszego Synka!
----------------------------------------------------------------------------------------------
Wena bawi się ze mną w chowanego!
25 stycznia 2013
#9 Louis
Był 2 miesiąc nauki. Uczęszczałam do pobliskiego liceum, byłam w ostatniej klasie. Od dawna kochałam się w kolesiu z równoległej klasy. Lou był zabawny, przystojny i chyba nawet zauważył jak się na przerwach na niego gapię. Czasami nawet odwzajemniał mój uśmiech. Ale mimo tego nie robiłam sobie nadzieji ponieważ nie tylko mi się podobał. A ja nie byłam jednak miss piękności, nie byłam również śmiała w odróżnieniu do mojej przyjaciółki.
Zmieniał dziewczyny jak rękawiczki!
Jak codzień spacerowałam z przyjaciółką po korytarzu. Rozmawiałyśmy jak zwykle o chłopakach.
-Cześć dziewczyny-dobiegł mnie z tyłu męski głos
Obróciłyśmy się to Lou.
-Siema-rzuciła moja przyjaciółka
Lou spojrzał na mnie
-Moglibyśmy porozmawiać-spytał słodko się przy tym uśmiechając
-Ta jasne, tutaj?-zapytałam odwzajemniając uśmiech Lou
-Nie no tutaj to nie poczekasz na mnie po szkole przy wyjściu?-spytał
-Jasne-odparłam
Lou uśmiechnął się ponownie i odszedł. A ja czułam się jak w siódmym niebie.
Viki tylko uśmiechała się pod nosem.
-Dziewczyno, dziwię się że nie zemdlałaś-szydziła
-Szczerze powiem też się dziwię-odparłam
Przez resztę przerwy spacerowałyśmy po korytarzu. Nie spotkałam już do konca lekcji Lou.
Lekcje mineły mi piorunem. Jak poparzona zbiegłam do szatni nie czekając przy tym na Victorię. Przebrałam buty,ubrałam kurtkę i pobiegłam przed szkołę. Lou już na mnie czekał.
-Cześć-powiedziałam uśmiechając się jak głupia
-Hej! nie będę owijać w bawełnę chciałem cię spytać czy nie poszłabyś ze mną do kina?-zapytał troszkę nie pewnie
Zaniemówiłam, myślałam że bardziej będzie chciał pożyczyć coś.
-Okej-wydukałam
-Jutro o 18, wpadnę po ciebie do domu Ok
Machnełam głową i odeszłam.
Jutro była sobota, więc miałam cały dzień na to aby się przygotować. Myliłam się miałam pół dnia ponieważ już od 8 pomagałam mamie w sobotnich porządkach. Jak już skonczyłam wyjełam przepiękną turkusową sukienke z szawy ale stwierdziłam że to będzie przesada.
Postanowiłam ubrać się w rurki, jakiś t-shirt, sweterk i balerinki.Włosy rozpuściłam gdyż na codzień spinałam je w kucyk lub w warkocz, miałam je prawie do pasa, postanowiłam ich nie kręcić ponieważ same się lekko falowały i to w zupełności mi wystarczyło. Przepudrowałam lekko twarz, umalowałam rzęsy oraz zrobiłam kreskę na górnej powiece. Gdy już wystroiłam się spojrzałam na zegarek a tu za dziesięc 18. Szybko spakowałam do torebeczki przydatne rzeczy i już miałam schodzić gdy zawołała mnie mama. Lou już przybył. Zeszłam przywitałam się z Lou i pożegnałam się z mamą.
-Dobrze się bawcie-usłyszałam gdy wsiadaliśmy do całkiem niezłego samochodu Lou.
Lou jak prawdziwy gentelmen otowrzył i zamnkął drzwi.
-Pięknie wyglądasz-rzekł przyśpieszając samochód.
-Dziękuje! -troszkę się zawstydziłam
-Już jesteśmy na miejscu-zgasił auto, wysiadł i otworzył mi drzwi.
Weszliśmy do środka kina.
-Jaki film?-spytał
-Nie wiem ty wybierz-machnełam ręką oglądając plakaty z filmami.
Od razu pożałowałam tej decyzji ponieważ Louis wybrał horror, no ale już się nie odzywałam. Na początku nawet film był spoko ale póżniej jakieś odcinanie piłą rąk,nóg i Bóg wie czego jeszcze. Domyślam się że film nosił nazwę piła ale która to część nawet nie wiem.
Miałam już dość tego filmu, gdy nagle ktoś dotknął mojej dłoni. Skończyło się tym że na końcu filmu siedzieliśmy wtuleni. Sama nie wiem jakim cudem. Wyszliśmy z kina zadowoleni trzymając się za ręce. Otworzył mi drzwi i wsiadłam. Droga zajmowała pięc, dziesięc minut. Rozmawialiśmy o wszystkim. Raptem cała trema, strach przeszedł. Louis tak na mnie podziałał że czułam się przy nim jakbym go znała od dawna. Gdy już znajdowaliśmy się pod moim domem spytał czy zostanę jego dziewczynę.
Powiedziałam że się zastanowie. Chyba chciał mnie pocałować ale nie pozwoliłam mu wysiadając mówiąc szybkie cześć. Weszłam do domu i od razu poszłam do pokoju.
Następnego dnia umówiłam się z Lou w parku. Lou już czekał na ławce.
-Zastanowiłaś się?-spytał gdy już podeszłam
-Tak i tak-uśmiechnełam się
Louis wstał i mnie przytulił. Spotykaliśmy się codziennie w szkole też podchodził rozmawiał ze mną z moją przyjaciółką. Nawet poznał nas ze swoimi kumplami. Nastała kolejna sobota. Tym razem wybraliśmy się do parku. Siedliśmy na ławce i rozmawialiśmy. Tak dobrze mi się z nim gadało jak z nikim oprócz oczywiście Viki. Nagle ni z tąd ni z owąd Lou pocałował mnie.
Coś czuję że się zakochałam po uszy-pomyślałam po czym odwzajemniłam pocałunek. Trwaliśmy tak przez chwilę. Miałam motyle w brzuchu.
Z dnia na dzień poznawaliśmy się coraz bardziej.
Właśnie mineło około 2 tygodnie od naszej pierwszej randki w kinie.
Przechodziłam obok szatni chłopaków. Usłyszałam swoje imię więc postanowiła podsłuchać.
-Zadanie wykonane, 50zł twoje tylko jutro ci przyniosę-powiedział Chris
-Łatwizna-rzekł Lou
-To się teraz T.I. załamie, najpierw ją w sobie rozkochałeś a teraz ją musisz rzucić-odparł John
Po tych słowach miałam ochotę się rozpłakać. I tak też zrobiłam tylko dopiero w domu.
Myślałam że znalazłam miłość życia, myślałam że on coś do mnie czuje. A on tylko dla zakładu. Złamał mi serce.
Byłam umuwiona z Lou w parku za 2 godziny.
Gdy już znajdowałam się w parku Lou nigdzie nie było. Siadłam na ławce i czekałam na niego.
Przyszedł i podarował mi piękne róże.
-Przepraszam że się spóżniłem sprawy rodzinne - chiał mnie pocałować lecz ja go odepchnełam
-Dobra, ułatwię ci z nami koniec-chiałam wstać lecz On złapał mnie za ręke
-Co?-spytał zdziwiony
-No z nami koniec, rozkochałeś mnie a teraz ja cię rzucam ale jeśli chcesz to powiedz kolegą że ty ze mną zerwałeś! Nie wiedziałam że jesteś takim dupkiem! Wiesz co było najgorsze że mnie tak upokorzyłeś oraz to że jestem warta dla Ciebie 50zł. Myślałam że naprawdę się polubiliśmy, ale widzę że to tylko gra!-wyrwałam się z jego uścisku i pobiegłam do domu. Po drodze wyrzuciłam kwiaty do kosza. Louis siedział zdziwiony na ławce.
Przez 2 dni nie było go w szkole. Może nawet to i dobrze bo nie miałam ochoty oglądać jego parszywej gęby! Przyjaciółka dzielnie mnie wspierała. Nawet wygarneła jego koleszkom co o nich sądzi, ja nie miałam na tyle odwagi. No i Louis przyszedł do szkoły. Wyglądał trochę strasznie jak wrak człowieka ale to szczegół. Nawet do kumpli się nie odzywał. Stałam z Viki gdy on podszedł.
-Czego chcesz?-powiedziała Viki
-Porozmawiać z T.I.-spojrzał błagalnym wzrokiem na mnie
-Chyba żartujesz-uśmiechnełam się drwiąca i odeszła z Viki
-Chciałem powiedzieć że nie wziąłem tych pieniędzy!-wykrzyknął
Ale to nie koniec jego natarczywości. Ciągle mnie prosił o chwilę rozmowy. Dla świętego spokoju się zgodziłam. Usiedliśmy w parku na ławce.
-No więc co chiałeś mi powiedzieć!-zrobiłam obojętną minę
-Chciałem cię przeprosić, ja żałuję tego czynu, nie wziąłem tych pieniędzy ponieważ cię polubiłem.Przyznaję na początku dla pieniędzy, ale potem jak zacząłem cię z dnia na dzień poznawać, a gdy się pierwszy raz pocałowaliśmy poczułem to coś. Kocham twój dotyk, uśmiech. Żałuję że cię zraniłem, proszę wybacz mi! Bez ciebie nie mogę żyć!
-I myślisz że Ci od tak wybaczę, mylisz się-wykrzyczałam po czym odeszłam z tamtąd.
Gdy już byłam parenaście metrów od niego spojrzałam się w jego stronę, Lou już nie było.
Wróciłam do domu, poszłam prosto do swojego pokoju i zaczęłam płakać. Tęsknie za Louisem ale nie potrafię mu od tak wybaczyć.Upokorzył mnie, może tego żałuję a może to kolejna gierka a może mówił prawdę tego niewiem. Nie można od tak o kimś zapomnieć szczególnie jeśli się kogoś kochało i nadal kocha!
Następnego dnia w w drodze do szkoły zadzwoniła Viki. Dowiedziałam się że Louis jest w szpitalu. Chciał się zabić. Chciałam jak najszybciej dostać się do Lou.
Zamówiłam taksówkę. Na miejscu byłam już po 10 minutach. Weszłam do szpitala. Pielęgniarka pokierowała mnie do Louisa. Przed salą siedzieli jego rodzice.
-Dzień Dobry, Co z Lou?-spytałam
-Dzień Dobry, fizycznie dobrze ale psychicznie... Nie chce z nikim rozmawiać!-powiedziała jego mama łkając
Machnełam głową i weszłam do do pomieszczenia. Lou o dziwo nie leżał na łóżku tylko siedział na krzesełku przy oknie. Drzwi znajdowały się na przeciwko okna więc mnie nie widział.
-Lou-szepnełam
-T.I. Co ty tu robisz?-spytał zdziowny
Podeszłam do niego bliżej.
-Co ja tu robię , co ty tu robisz! Chciałeś się zabić. Chciałeś mnie zostawić !-krzyczałam lekko uderzając pięściami w jego tors.
-Nie umiem żyć bez ciebie, nie nawidze jak mnie lekceważysz, żałuję że cię zraniłem, proszę wybacz! Potrzebuję tego-powiedział uspakajając mnie
-Potrzebujesz tego po co? po to aby się zabić?-spytałam uspakajając się
-...-nic nie powiedział tylko spojrzał w okno
-Patrz na mnie jak do ciebie mówię!-krzyknełam
Spojrzał na mnie.
-A newet jeśli tak to co z tego! I tak mnie nienawidzisz!-powtórnie spojrzał na okno
-Co ty pieprzysz idioto. Ja cię Kocham! Myślę o tobie ciągle! Tęsknie za tobą!-powiedziałam
-Jasne, specjalnie tak mówisz!-prychnął Lou
-Człowieku jak ty mnie wkurzasz! JA CIĘ KOCHAM ROZUMIESZ! Jak sobie pomyślę że...-przełknęłam ślinę-...że mogłeś umrzeć! Nie wiem co bym zrobiła!
Louis odwrócił się do mnie. Przez chwilę patrzył na moje załzawione oczy. Po chwili wytarł jedną łzę spływającą po poliku.
-Ale jestem Tu! Proszę nie płacz!-poprosił tuląc mnie do siebie
Nic nie powiedziałam tylko wtuliłam się w Lou.
-Też Cię bardzo kocham!-szepnął Lou po czym namiętnie pocałował.
-----------------------------------------------------------------------------------------------
Ostatnio trochę brak weny. Napisałam takie coś mam jeszcze parę które dodam w najbliższym czasie!
Zmieniał dziewczyny jak rękawiczki!
Jak codzień spacerowałam z przyjaciółką po korytarzu. Rozmawiałyśmy jak zwykle o chłopakach.
-Cześć dziewczyny-dobiegł mnie z tyłu męski głos
Obróciłyśmy się to Lou.
-Siema-rzuciła moja przyjaciółka
Lou spojrzał na mnie
-Moglibyśmy porozmawiać-spytał słodko się przy tym uśmiechając
-Ta jasne, tutaj?-zapytałam odwzajemniając uśmiech Lou
-Nie no tutaj to nie poczekasz na mnie po szkole przy wyjściu?-spytał
-Jasne-odparłam
Lou uśmiechnął się ponownie i odszedł. A ja czułam się jak w siódmym niebie.
Viki tylko uśmiechała się pod nosem.
-Dziewczyno, dziwię się że nie zemdlałaś-szydziła
-Szczerze powiem też się dziwię-odparłam
Przez resztę przerwy spacerowałyśmy po korytarzu. Nie spotkałam już do konca lekcji Lou.
Lekcje mineły mi piorunem. Jak poparzona zbiegłam do szatni nie czekając przy tym na Victorię. Przebrałam buty,ubrałam kurtkę i pobiegłam przed szkołę. Lou już na mnie czekał.
-Cześć-powiedziałam uśmiechając się jak głupia
-Hej! nie będę owijać w bawełnę chciałem cię spytać czy nie poszłabyś ze mną do kina?-zapytał troszkę nie pewnie
Zaniemówiłam, myślałam że bardziej będzie chciał pożyczyć coś.
-Okej-wydukałam
-Jutro o 18, wpadnę po ciebie do domu Ok
Machnełam głową i odeszłam.
Jutro była sobota, więc miałam cały dzień na to aby się przygotować. Myliłam się miałam pół dnia ponieważ już od 8 pomagałam mamie w sobotnich porządkach. Jak już skonczyłam wyjełam przepiękną turkusową sukienke z szawy ale stwierdziłam że to będzie przesada.
Postanowiłam ubrać się w rurki, jakiś t-shirt, sweterk i balerinki.Włosy rozpuściłam gdyż na codzień spinałam je w kucyk lub w warkocz, miałam je prawie do pasa, postanowiłam ich nie kręcić ponieważ same się lekko falowały i to w zupełności mi wystarczyło. Przepudrowałam lekko twarz, umalowałam rzęsy oraz zrobiłam kreskę na górnej powiece. Gdy już wystroiłam się spojrzałam na zegarek a tu za dziesięc 18. Szybko spakowałam do torebeczki przydatne rzeczy i już miałam schodzić gdy zawołała mnie mama. Lou już przybył. Zeszłam przywitałam się z Lou i pożegnałam się z mamą.
-Dobrze się bawcie-usłyszałam gdy wsiadaliśmy do całkiem niezłego samochodu Lou.
Lou jak prawdziwy gentelmen otowrzył i zamnkął drzwi.
-Pięknie wyglądasz-rzekł przyśpieszając samochód.
-Dziękuje! -troszkę się zawstydziłam
-Już jesteśmy na miejscu-zgasił auto, wysiadł i otworzył mi drzwi.
Weszliśmy do środka kina.
-Jaki film?-spytał
-Nie wiem ty wybierz-machnełam ręką oglądając plakaty z filmami.
Od razu pożałowałam tej decyzji ponieważ Louis wybrał horror, no ale już się nie odzywałam. Na początku nawet film był spoko ale póżniej jakieś odcinanie piłą rąk,nóg i Bóg wie czego jeszcze. Domyślam się że film nosił nazwę piła ale która to część nawet nie wiem.
Miałam już dość tego filmu, gdy nagle ktoś dotknął mojej dłoni. Skończyło się tym że na końcu filmu siedzieliśmy wtuleni. Sama nie wiem jakim cudem. Wyszliśmy z kina zadowoleni trzymając się za ręce. Otworzył mi drzwi i wsiadłam. Droga zajmowała pięc, dziesięc minut. Rozmawialiśmy o wszystkim. Raptem cała trema, strach przeszedł. Louis tak na mnie podziałał że czułam się przy nim jakbym go znała od dawna. Gdy już znajdowaliśmy się pod moim domem spytał czy zostanę jego dziewczynę.
Powiedziałam że się zastanowie. Chyba chciał mnie pocałować ale nie pozwoliłam mu wysiadając mówiąc szybkie cześć. Weszłam do domu i od razu poszłam do pokoju.
Następnego dnia umówiłam się z Lou w parku. Lou już czekał na ławce.
-Zastanowiłaś się?-spytał gdy już podeszłam
-Tak i tak-uśmiechnełam się
Louis wstał i mnie przytulił. Spotykaliśmy się codziennie w szkole też podchodził rozmawiał ze mną z moją przyjaciółką. Nawet poznał nas ze swoimi kumplami. Nastała kolejna sobota. Tym razem wybraliśmy się do parku. Siedliśmy na ławce i rozmawialiśmy. Tak dobrze mi się z nim gadało jak z nikim oprócz oczywiście Viki. Nagle ni z tąd ni z owąd Lou pocałował mnie.
Coś czuję że się zakochałam po uszy-pomyślałam po czym odwzajemniłam pocałunek. Trwaliśmy tak przez chwilę. Miałam motyle w brzuchu.
Z dnia na dzień poznawaliśmy się coraz bardziej.
Właśnie mineło około 2 tygodnie od naszej pierwszej randki w kinie.
Przechodziłam obok szatni chłopaków. Usłyszałam swoje imię więc postanowiła podsłuchać.
-Zadanie wykonane, 50zł twoje tylko jutro ci przyniosę-powiedział Chris
-Łatwizna-rzekł Lou
-To się teraz T.I. załamie, najpierw ją w sobie rozkochałeś a teraz ją musisz rzucić-odparł John
Po tych słowach miałam ochotę się rozpłakać. I tak też zrobiłam tylko dopiero w domu.
Myślałam że znalazłam miłość życia, myślałam że on coś do mnie czuje. A on tylko dla zakładu. Złamał mi serce.
Byłam umuwiona z Lou w parku za 2 godziny.
Gdy już znajdowałam się w parku Lou nigdzie nie było. Siadłam na ławce i czekałam na niego.
Przyszedł i podarował mi piękne róże.
-Przepraszam że się spóżniłem sprawy rodzinne - chiał mnie pocałować lecz ja go odepchnełam
-Dobra, ułatwię ci z nami koniec-chiałam wstać lecz On złapał mnie za ręke
-Co?-spytał zdziwiony
-No z nami koniec, rozkochałeś mnie a teraz ja cię rzucam ale jeśli chcesz to powiedz kolegą że ty ze mną zerwałeś! Nie wiedziałam że jesteś takim dupkiem! Wiesz co było najgorsze że mnie tak upokorzyłeś oraz to że jestem warta dla Ciebie 50zł. Myślałam że naprawdę się polubiliśmy, ale widzę że to tylko gra!-wyrwałam się z jego uścisku i pobiegłam do domu. Po drodze wyrzuciłam kwiaty do kosza. Louis siedział zdziwiony na ławce.
Przez 2 dni nie było go w szkole. Może nawet to i dobrze bo nie miałam ochoty oglądać jego parszywej gęby! Przyjaciółka dzielnie mnie wspierała. Nawet wygarneła jego koleszkom co o nich sądzi, ja nie miałam na tyle odwagi. No i Louis przyszedł do szkoły. Wyglądał trochę strasznie jak wrak człowieka ale to szczegół. Nawet do kumpli się nie odzywał. Stałam z Viki gdy on podszedł.
-Czego chcesz?-powiedziała Viki
-Porozmawiać z T.I.-spojrzał błagalnym wzrokiem na mnie
-Chyba żartujesz-uśmiechnełam się drwiąca i odeszła z Viki
-Chciałem powiedzieć że nie wziąłem tych pieniędzy!-wykrzyknął
Ale to nie koniec jego natarczywości. Ciągle mnie prosił o chwilę rozmowy. Dla świętego spokoju się zgodziłam. Usiedliśmy w parku na ławce.
-No więc co chiałeś mi powiedzieć!-zrobiłam obojętną minę
-Chciałem cię przeprosić, ja żałuję tego czynu, nie wziąłem tych pieniędzy ponieważ cię polubiłem.Przyznaję na początku dla pieniędzy, ale potem jak zacząłem cię z dnia na dzień poznawać, a gdy się pierwszy raz pocałowaliśmy poczułem to coś. Kocham twój dotyk, uśmiech. Żałuję że cię zraniłem, proszę wybacz mi! Bez ciebie nie mogę żyć!
-I myślisz że Ci od tak wybaczę, mylisz się-wykrzyczałam po czym odeszłam z tamtąd.
Gdy już byłam parenaście metrów od niego spojrzałam się w jego stronę, Lou już nie było.
Wróciłam do domu, poszłam prosto do swojego pokoju i zaczęłam płakać. Tęsknie za Louisem ale nie potrafię mu od tak wybaczyć.Upokorzył mnie, może tego żałuję a może to kolejna gierka a może mówił prawdę tego niewiem. Nie można od tak o kimś zapomnieć szczególnie jeśli się kogoś kochało i nadal kocha!
Następnego dnia w w drodze do szkoły zadzwoniła Viki. Dowiedziałam się że Louis jest w szpitalu. Chciał się zabić. Chciałam jak najszybciej dostać się do Lou.
Zamówiłam taksówkę. Na miejscu byłam już po 10 minutach. Weszłam do szpitala. Pielęgniarka pokierowała mnie do Louisa. Przed salą siedzieli jego rodzice.
-Dzień Dobry, Co z Lou?-spytałam
-Dzień Dobry, fizycznie dobrze ale psychicznie... Nie chce z nikim rozmawiać!-powiedziała jego mama łkając
Machnełam głową i weszłam do do pomieszczenia. Lou o dziwo nie leżał na łóżku tylko siedział na krzesełku przy oknie. Drzwi znajdowały się na przeciwko okna więc mnie nie widział.
-Lou-szepnełam
-T.I. Co ty tu robisz?-spytał zdziowny
Podeszłam do niego bliżej.
-Co ja tu robię , co ty tu robisz! Chciałeś się zabić. Chciałeś mnie zostawić !-krzyczałam lekko uderzając pięściami w jego tors.
-Nie umiem żyć bez ciebie, nie nawidze jak mnie lekceważysz, żałuję że cię zraniłem, proszę wybacz! Potrzebuję tego-powiedział uspakajając mnie
-Potrzebujesz tego po co? po to aby się zabić?-spytałam uspakajając się
-...-nic nie powiedział tylko spojrzał w okno
-Patrz na mnie jak do ciebie mówię!-krzyknełam
Spojrzał na mnie.
-A newet jeśli tak to co z tego! I tak mnie nienawidzisz!-powtórnie spojrzał na okno
-Co ty pieprzysz idioto. Ja cię Kocham! Myślę o tobie ciągle! Tęsknie za tobą!-powiedziałam
-Jasne, specjalnie tak mówisz!-prychnął Lou
-Człowieku jak ty mnie wkurzasz! JA CIĘ KOCHAM ROZUMIESZ! Jak sobie pomyślę że...-przełknęłam ślinę-...że mogłeś umrzeć! Nie wiem co bym zrobiła!
Louis odwrócił się do mnie. Przez chwilę patrzył na moje załzawione oczy. Po chwili wytarł jedną łzę spływającą po poliku.
-Ale jestem Tu! Proszę nie płacz!-poprosił tuląc mnie do siebie
Nic nie powiedziałam tylko wtuliłam się w Lou.
-Też Cię bardzo kocham!-szepnął Lou po czym namiętnie pocałował.
-----------------------------------------------------------------------------------------------
Ostatnio trochę brak weny. Napisałam takie coś mam jeszcze parę które dodam w najbliższym czasie!
Subskrybuj:
Posty (Atom)